Od 2019 roku 14 kwietnia jest świętem narodowym związanym z przyjęciem chrztu przez Polskę. Obchodzenie rocznic jest uważane za tak ważne, że wydaje się, że fakty upamiętnianie w ten sposób nie są otoczone przez jakikolwiek cień wątpliwości. Tymczasem jest czasami zupełnie przeciwnie. Jest tak np. w przypadku tego naszego najnowszego święta. Nie ulega on wątpliwości, ale nikt nie wie, kiedy, i jak to przebiegało….
Na początek fakty historyczne, tak jak to rzeczywiście wygląda. Podobno 14 kwietnia przypada 1055 rocznica chrztu Mieszka I. Piszemy „podobno”, bo sama roczna data 966 została podana dopiero w XIII wieku! A data z podręczników jest wynikiem analiz pewnego historyka z wieku XIX! Czyli, w istocie, nie wiemy w którym roku Mieszko się ochrzcił! Data 14 kwietnia jest natomiast zmyślona całkowicie. Tu nawet nie ma średniowiecznego źródła! Nie piszemy też – „chrztu Polski”, ponieważ kraj Mieszka zostanie nazwany „Polonią” dopiero w XI wieku. Nie piszemy też tak, ponieważ chrzest przyjęło wówczas najbliższe otoczenie władcy, a nie cały jego kraj. Po prostu tego fizycznie nie sposób było zrobić. Dodatkowo, ziemie takie jak Pomorze, Śląsk i Małopolska znajdowały się wówczas poza granicami państwa Mieszka. Pomorze opierało się chrześcijaństwu do XII wieku. Co do Krakowa i Wrocławia można nawet dyskutować, czy przypadkiem nie było tam prób chrystianizacyjnych ze strony Czech (I poł. X w.), a nawet Wielkich Moraw (wiek IX i słynny fragment żywota świętego Metodego o księciu na Wiślicy, „co to chrześcijanom urągał” i go za karę pod przymusem ochrzczono).