W bieżącym roku po raz siódmy spotkały się Młodzieżowe Kluby Historyczne Fundacji Zofii i Kazimierza Moczarskich. Przypominamy, że instytucja ta ma za zadanie wyłonić najlepszą młodzieżową książkę roku dla Miasta Stołecznego Warszawy. Kluby działają od września do grudnia każdego roku. Otrzymują 10 książek do przeczytania. Członkowie rozdzielają je między siebie i czytają. Efektem ma być recenzja książki oraz wybór tej jednej, która zdaniem Klubu jest najlepsza. Potem wszystkie kluby z całej Polski spotykają się i dokonują ostatecznego wyboru najlepszej książki. Tym razem udało się wszystkim 12 klubom spotkać się, tak jak było to zawsze – w realu, a nie online.
Tegoroczny skład naszego Klubu tworzyło sześć dziewcząt: Hanna Elektorowicz, Emilia Urbanczyk i Laura Zaisz z klasy III a oraz Nikola Lachmann, Oliwia Binkowska i Julia Kinel z II a. Nasz Klub wybrał najlepszą książką roku publikację reporterki Gazety Wyborczej, pani Katarzyny Surmiak-Domańskiej pt. „Czystka”. Jest to rzecz o rzezi wołyńskiej opisana z perspektywy rodzinnego śledztwa, którego celem było wyjaśnienie przedwczesnej śmierci babci autorki, specyficznego sposobu wypowiadania się o przeszłości jej ojca oraz swego rodzaju zmowy milczenia wobec przeszłości, jakie panowały w jej rodzinie.
Okazało się, że „nasza” książka zdobyła w Warszawie nagrodę główną. Wygrała o włos w dramatycznym głosowaniu. Najpierw przeszła szczęśliwie eliminacje w głosowaniu Klubów (każdy Klub = 1 głos). Ale w ostatecznej rozgrywce padł remis: sześć do sześciu. Konkurentem „Czystki” była inna pozycja, również rozpatrywana przez nas w Zawadzkiem do nagrody, „Wielka gra majora Żychonia. As wywiadu kontra Rzesza” Andrzeja Brzezieckiego. O wygranej „Czystki zdecydowało indywidualne głosowanie członków Klubów, które nasz nominat wygrał stosunkiem 42 do 39 głosów.
W tym roku spotkanie Klubów trwało 3 dni. W pierwszym: przyjazd, obrady, Klubów, głosowanie i warsztaty integracyjne. W drugim: wizyta w Muzeum Żydów Polskich „Polin” oraz spotkania z autorami książek (w tym i „naszą”, Katarzyną Surmiak – Domańską). Trwało to wszystko do późnego wieczora, więc zostaliśmy jeszcze na trzeci dzień. W sobotę odwiedziliśmy wystawę dzieł Bernarda Belotta, zwanego Canalettem w Zamku Królewskim i wróciliśmy do domu.